Rafał Gikiewicz nie wytrzymał. "Nie pozwolę się obrażać"
Bramkarz łódzkiego zespołu, Rafał Gikiewicz, w pomeczowym wywiadzie dla Canal+Sport w ostrych słowach odniósł się do krytyki, jaka spadła na drużynę po ostatnich wynikach. Szczególnie mocno poruszył go zarzut braku zaangażowania ze strony piłkarzy. – Gramy o ogromne pieniądze za miejsce w tabeli. Jakby nie było zaangażowania, to w szatni są ludzie, którzy by wyciągnęli za ucho każdego, kto się nie przykłada – grzmiał Gikiewicz.
Wypowiedź doświadczonego golkipera była reakcją na falę hejtu, która spadła na Widzew po słabym występie w klasyku z Legią. Szczególnie Gikiewicz znalazł się w ogniu krytyki – najpierw przepuścił piłkę między nogami po strzale Ryoyi Morishity, a potem popełnił kosztowny błąd przy wyprowadzaniu piłki, który zakończył się drugim golem dla gości autorstwa Marca Guala.
Rafał Gikiewicz z konkretnym apelem. "Przestańcie hejtować"Mimo to Gikiewicz nie zamierza chować głowy w piasek. – Albo jesteśmy razem jako kibice i zawodnicy, albo nie jesteśmy. Klub potrzebuje czasu. Będą duże zmiany, ale nie pozwolę obrażać siebie, kolegów z boiska, naszej szatni. Wszyscy dają z siebie tyle, ile mogą – przekonywał.
Bramkarz odniósł się również do szerszego problemu hejtu, który dotyka środowiska piłkarskiego – nie tylko zawodników, ale i ich rodziny. – W szkole mojego syna dziewczynka odebrała sobie życie. Przestańcie hejtować, bo grupa ludzi siada przed komputerem i pisze bzdury – mówił z poruszeniem. – W szatni mamy młodych zawodników. Wiem, jak niektórzy z nich to przeżywają. Lodu na głowę, a jak trzeba, to rozpędzić się i w ścianę. To jest tylko sport, a my jesteśmy ludźmi – zakończył dobitnie.
Mimo porażki z Legią i błędów, które miały wpływ na wynik, Gikiewicz pokazał, że wciąż zależy mu na wynikach Widzewa, choć teoretycznie jego klub nie walczy już o wielką stawkę. Do europejskich pucharów na pewno się nie zakwalifikuje i na pewno też nie zostanie zdegradowany.
przegladsportowy